Kiedy Mili przekroczyła próg salonu, była tylko małą kulką. Ale gdy tylko mistrz dotknął jej futra, stało się coś magicznego. Sierść jakby ożyła: lśniła, stała się lekka, potulna i nabrała właściwego kształtu. Wszystkie linie zostały płynnie zarysowane, pysk się otworzył – i zobaczyliśmy prawdziwą Mili: pełną wdzięku, nieco odważną, absolutnie uroczą.
Ten film nie jest o strzyżeniu. Chodzi o moment, w którym pielęgnacja staje się sztuką.