Kiedy naloty stają się codziennością, a eksplozje dźwiękiem, który już nie przeraża, przetrwanie staje się codziennym wyzwaniem. W takich realiach zwierzęta są strażnikami, którzy ratują życie swoimi zmysłami, nawykami i miłością. Czasami dosłownie. Te historie opowiadają o tym, jak pies stał się powodem, dla którego człowiek pozostał przy życiu.
Ksenia z Dniepru: „Psy uratowały mi życie”
7 stycznia 2024 r., Dniepr. Ksenia Baranova, wolontariuszka zajmująca się zwierzętami, zdecydowała się zabrać swoje psy na spacer pomimo świątecznego pośpiechu i zimna. W tym samym czasie jej dom był celem rosyjskiej rakiety. Eksplozja zniszczyła dom doszczętnie, ale Ksenia i jej psy były na zewnątrz. Nie słyszała alarmu, nie podejrzewała zagrożenia – po prostu robiła to, co robi na co dzień: opiekowała się tymi, którzy na niej polegają.
Po tragedii została bez dachu nad głową, ale z życiem – i to się liczy. „Wydaje mi się, że wyszłam na automatycznego pilota. I dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że gdyby nie oni, już bym nie żyła” – mówi Ksenia.
Julia z Krzywego Rogu: „Psy uratowały życie zarówno im, jak i mnie”
24 grudnia 2024 r., Krzywy Róg. Julia Kushniruk miała zostać w domu, ale w ostatniej chwili postanowiła zabrać swoje psy do fryzjera. Ich dom, wielopiętrowy budynek, został trafiony kilka minut później. Mieszkanie, w którym mieszkała, zniknęło pod gruzami. Cały dom legł w gruzach.
Ale Julia była po drugiej stronie miasta – nie mogła zostawić swoich psów bez opieki przed świętami. Mimo że straciła wszystko, co materialne, mówi:
„Te psy uratowały nie tylko siebie, ale i mnie, i zawdzięczam im więcej, niż kiedykolwiek będę w stanie spłacić”.
Pies Richard i nastolatek Oleksiy w Kijowie
17 czerwca 2025 r., Kijów, dzielnica Solomianskyi. W nocy rozpoczął się kolejny zmasowany atak rakietowy na stolicę. Oleksii, 14-letni chłopiec, spacerował z psem po podwórku. Miał właśnie wejść do budynku, gdy Richard, jego pies, nagle zaczął biec. Chłopak bez wahania pobiegł za nim. W tym samym momencie rakieta uderzyła w dom.
Wejście, w którym mógł się znaleźć w ciągu sekundy, zostało całkowicie zniszczone. Zginęli ludzie. Oleksiy stał na ulicy w szoku ze smyczą w ręku. Psa znaleziono później – był przestraszony, ale żył.
Rodzina jest przekonana: Richard wyczuł niebezpieczeństwo. I dzięki niemu Oleksiy przeżył.
Wnioski.
Te trzy historie nie są szczęśliwymi zbiegami okoliczności. Pokazują one bliską więź, jaką mamy z naszymi pupilami, a którą często bierzemy za pewnik. Psy to stworzenia, które odczuwają świat głębiej, niż zwykliśmy sądzić. Ich instynkty, nawyki, pragnienie chodzenia lub przyciągania uwagi czasami stają się ważnym krokiem. W czasach wojny, gdy zwykłe zasady przestają obowiązywać, to właśnie te „małe rzeczy” – takie jak zabranie psa na spacer – często ratują sytuację.
To także historie o odpowiedzialności. Ci właściciele nie zostawili swoich pupili nawet pod ostrzałem, a to oddanie wróciło do nich w postaci ratunku. Wzajemna troska ludzi i zwierząt nie zawsze wygląda bohatersko – czasem to po prostu spacer w odpowiednim momencie. Ale konsekwencje mogą być ogromne.
Przyzwyczailiśmy się myśleć, że ratujemy zwierzęta. Ale w tych czasach one również ratują nas.